Film jak to filmy mają w zwyczaju, dają się oglądać tak i ten nie odbiegał od normy i dał się obejrzeć... można było się nawet pośmiać z dowcipów sytuacyjnych, przebijał czarny humor na równi z wątkiem romantycznego spotkania po latach.
Zdecydowanie najbardziej podobała mi się gra Alfreda Moliny jako właściciela zakładu pogrzebowego zakochanego w głównej bohaterce Betty, którą gra Brenda Blethyn, też uroczo zagrała rolę zakompleksionej żony radnego, w której drzemią niezaspokojone żądze, ale mam mieszane uczucia co do Christofera Walkena i Naomi Watts nic specjalnego nie pokazali.
Ogólnie mówiąc film może się podobać, jest śmieszny i raz spokojnie można go obejrzeć :D