Obok twórczości reżysera Larsa von Triera nie można przejść obojętnie. Jego filmy się nienawidzi albo kocha. Kontrowersyjny pomysłodawca manifestu "Dogma 95" w większości swoich dzieł toczy jakby emocjonalną bitwę z widzem, współczujemy bohaterom, przeżywamy silnie każdą negatywną sytuację w której się znajdują. "Tańcząc w ciemnościach", które kończy jego trylogię "Złotego serca" można porównać do wystrzału z armaty wprost w serce odbiorcy. Lars dokonuje na nas wstrząsu emocjonalnego z którego długo, bardzo długo nie będzie można się otrząsnąć. Jednak takie ataki na wrażliwość pozwalają zostać filmowi w pamięci widza na wiele lat.
więcej