Podczas gdy Polacy wciąż zmagają się z materią i serwują widzom kolejne mało strawne komedie romantyczne, Brytyjczycy od lat kręcą produkcje lekkie i przyjemne. Przede wszystkim dlatego, że romans nigdy nie był dla nich najważniejszy. Nawet w Czterech weselach i pogrzebie pojawiał się gdzieś na drugim planie. Ważniejsze było międzyludzkie ciepło i humor sytuacyjny. Wulgaryzmy? Seks? Tego tutaj nie ma.
Grace dotychczas wiodła szczęśliwe życie żony. Miała domek w Kornwalii, ogród ze szklarnią (do roślin zawsze miała rękę) i męża, który prowadził kilka firm. Nie musiała pracować. Aż pewnego dnia mąż wyciął jej numer i umarł. Okazało się, że pozostawił po sobie masę długów. Większość jego biznesów nie wypaliła, zapożyczył się więc w kilku bankach, zastawił posiadłość… Mieszkańcy miasteczka wspierają ją jak mogą, ale Grace ma świadomość, że zwolnienie pomagającego jej w utrzymaniu ogrodu Mathewa to tylko pierwszy krok. Kolejnym będzie sprzedaż wszystkiego, co udało jej się zgromadzić.
Więcej tutaj:
https://zdalaodpolityki.pl/2017/02/06/joint-venture/
A generalnie - fajny film!